Juz od dziecka lubilam filmy o duchach - choc balam sie pozniej zostawac sama w domu zawsze ogladalam je z zapartym tchem - towarzyszyla temu nutka niepewnosci czy nawiedzone zamki i domy istnieja tylko na filmach czy rowniez w realnym swiecie?
Gdy moj znajomy opowiedzial mi o Bangour Village Hospital od razu postanowilam wybrac sie w to miejsce i rozwiac wszelkie watpliwosci dotyczace moich rozterek z dziecinstwa - czy duchy i nawiedzone miejsca naprawde istnieja czy sa jedynie wytworem ludzkiej wyobrazni ?
Bangour w doslownym tlumaczeniu z jezyka celtyckiego oznacza " Wzgorze dzikich koz " i chociaz nie znajdziemy dzis w tym miejscu zadnej z nich, Wioska Szpitalna Bangour stoi tam dumnie juz ponad 100 lat od jej budowy. Miejsce zlokalizowane jest w okolicach Broxburn i Bathgate ( w West Lothian) i chociaz ciezko znalezc tablice informujaca o wskazowkach dojazdu do Bangour, gdyz nie uchodzi ono raczej za atrakcje turystyczna, kazdy z lokalnych mieszkancow bez wiekszego problemu wskaze nam droge dojazdowa do tego miejsca.
Aby zrozumiec czym jest Bangour Village Hospital i jaka funkcje pelnilo to miejsce na przestrzeni lat musimy przeniesc sie w czasie do poczatku ubieglego stulecia.
W 1902 roku zarzad Edinburgh Lunacy ( z ang. lunacy - obled, niepoczytalnosc ) nabyl tereny Bangour w celu utworzenia tam osrodka leczenia chorob psychiatrycznych. Cztery lata pozniej Wioska Szpitalna Bangour zostala oficjalnie otwarta, choc pierwsi pacjenci byli przyjmowani juz na poczatku 1904 roku. Podczas I i II wojny swiatowej szpital i okoliczne tereny pelnily funkcje schronienia dla rannych zolnierzy i ofiar, jednakze po zakonczeniu wojen i w okresie pomiedzy nimi powracal do swojego pierwotnego przeznaczenia. Miejsce wzorowane bylo na azyl Sherbitz Alt ( Lipsk, Niemcy ) i bylo jednym z pierwszych wybudowanych na wzor obozu (koloni) osrodkow leczenia chorob psychiatrycznych w Szkocji.
W 1918 roku liczba pacjentow wynosila juz ponad trzy tysiace - na terenie wioski zaczeto wiec stawiac tymczasowe namioty, gdyz wraz ze wzrostem liczby pacjentow nasililo sie zapotrzebowanie na miejsca zarowno dla chorych, jak i pracownikow szpitala. W rezultacie w 1939 roku doprowadzilo to do budowy i otwarcia Bangour General Hospital .
Szpital stal sie jednym z wiodacych miejsc specjalizujacych sie w leczeniu chorob psychiatrycznych w Europie - wokol niego wybudowano tzw. ville - kazda z nich byla domem dla okolo 30 osob - zarowno pacjentow jak i lekarzy oraz pielegniarek, ktorzy zjezdzali tutaj z calego kontynentu by poglebiac swa wiedze w dziedzinie psychiatrii. Miejsce to posiadalo rowniez wlasna stacje kolejowa, szkole, biblioteke, sklep, gospodarstwo, piekarnie, warsztaty, sale rekreacyjna, a takze w pozniejszym okresie wybudowano tam wielowyznaniowy kosciol.
Sklep...
Jedna z villi...
W latach osiemdziesiatych, wraz z pojawieniem sie nowych technologii i ogromnych postepow w dziedzinie nauki i medycyny, zmalalo zapotrzebowanie na istnienie calej osady poswieconej leczeniu chorob psychiatrycznych. W 1989 roku otwarto szpital Sw. Jana w sasiednim Livingston, gdzie zostaly przeniesione wszystkie uslugi. Wowczas jedynie kilka oddzialow i villi Bangour pozostalo nadal aktywnych - ostatnia villa zostala zamknieta w 2000 roku, a cztery lata pozniej swa dzialalnosc zakonczyl ostatni z oddzialow szpitala.
W 2005 roku szpital oraz tereny wokol niego zostaly wybrane jako glowne miejsce do krecenia filmu "The Jacket", ktorego producentem jest George Clooney a glowne role odgrywaja Keira Knightley i Adrien Brody.
W filmie szpital Bangour pelni role instytucji leczenia chorob psychiatrycznych, w ktorym maja miejsce fizyczne i psychiczne tortury na pacjentach. Po powstaniu filmu kilku innych producentow zwrocilo sie z prosba do NHS o mozliwosc wykorzystania tych terenow na potrzeby filmow - jednakze instytucja Persimmon Homes wysunela projekt zagospodarowania terenu, ktory mial na celu wyburzenie wszystkich (nie figurujacych na liscie zabytkow) budynkow, a nastepnie wybudowanie w ich miejscu luksusowych osiedli mieszkalnych - lacznie mialo tam powstac okolo 500 mieszkan a koszt zakupu terenow mial wyniesc ok £20 milionow. W 2008 roku plany te nie zostaly jednak nadal zatwierdzone przez West Lothian Council ktory obliczyl, ze do kosztu zakupu nalezy doliczyc kolejne £30 milionow na utylizacje odpadow, tak wiec Persimmon Homes odstapilo od checi inwestycji, tlumaczac sie kryzysem na rynku, zbyt wysokim kosztem oraz zbyt dlugim zwlekaniem z decyzja.
Obecnie miejsce wykorzystywane jest jedynie przez policjantow jako poligon do cwiczen swoich oddzialow anty-terrorystycznych oraz oddzialow prewencji.
Zapewne zastanawiacie sie, co jest takiego niezwylkego i przerazajacego w tym miejscu?
Otoz pierwsza rzecza ktora zrobila na nas duze wrazenie jest ogrom tego miejsca - jest ono polozone na 960 akrach ziemi i lacznie obejmuje ponad 4 mile drog - obejscie wszystkich budynkow i okolicznych terenow zajelo nam okolo dwoch godzin - jadac tam nie zdawalismy sobie sprawy jak rozlegly jest to teren dopoki sami nie przeszlismy sie ulicami tej opuszczonej wsi.
Spacerujac natrafilismy na straznika, ktory wraz z kilkoma kolegami patroluje ten teren 365 dni w roku, raz na kilka godzin, nawet w ciagu nocy. Opowiedzial nam on historie o duchach szalonych pacjentow szpitala nawiedzajacych te mroczne budynki - rzekomo nieraz widzial dziwne swiatlo (przypominajace migoczace swiatlo swiecy) w oknach szpitala, gdy jednak podjezdzal blizej by to sprawdzic swiatlo znikalo, by pojawic sie znowu kilka dni pozniej. Od sluchania tych opowiesci przebiegl mnie dreszcz po plecach - jako duza dziewczynka nie wierze juz w duchy i upiory ale musze przyznac ze to miejsce ma w sobie cos tajemniczego, strasznego i fascynujacego zarazem...
Kolejna rzecza jest to, ze nieraz w swoim zyciu widzialam opuszczone domy, ale nigdy przedtem nie mialam okazji przechadzac sie ulicami opuszczonego miasta - scena prawie jak z opowiesci Stephena Kinga - od samego spacerowania pomiedzy tymi opuszczonymi budynkami nawet w piekny sloneczny dzien kilka razy dostalam gesiej skorki. Cisza panujaca w tym miejscu jest prawie nierealna - kazdy szelest lub odglos lamanej galezi sprawial ze nerwowo ogladalam sie za siebie.
Brama...
Kolejna dziwna rzecza jest to, iz miejsce sprawia wrazenie jakby ludzie mieszkajacy tu po prostu wyszli i opuscili swoje domy nie zabierajac ze soba niczego - w niektorych oknach nadal wisza nadgryzione zebem czasu zaslony, na niektorych wiatach przystankow autobusowych wisza zardzewiale tabliczki z rozkladem jazdy autobusu, ktory juz nigdy nie nadjedzie; w budynkach znajduja sie poprzewracane lozka szpitalne i wozki inwalidzkie, miski, talerze, sztucce, stare zabawki...
Wozek dzieciecy...
W niektorych szafkach szpitalnych wciaz znajduja sie stare fiolki z lekami, w wielu miejscach mozemy natrafic na zzolkle teczki, ktore skrywaja stare akta i dokumenty pacjentow pod gruba warstwa wieloletniego kurzu...
Dokumenty i akta pacjentow szpitala.....
Kolejna rzecza ktora nie umknela naszej uwadze jest to, ze pomimo rozmiaru tego miejsca i jego histori nigdzie w poblizu nie natknelismy sie na cmentarz - w Szkocji cmentarze bardzo czesto znajduja sie w poblizu kosciolkow lub tez na ich terenie - zwlaszcza w malych miejscowosciach. Pacjenci cierpiacy na choroby psychiatryczne w tamtych czasach czesto byli osamotnieni - nie mieli zadnych bliskich badz tez rodziny odwracaly sie od nich, pozostawiajac ich pod opieka pracownikow szpitali psychiatrycznych. Nasuwa sie wiec pytanie - gdzie byly chowane ciala pacjentow po ich smierci skoro na calym terenie nie natknelismy sie na ani jeden nagrobek? To pytanie do dzis pozostaje bez odpowiedzi.
Jesli macie ochote wybrac sie do Bangour droga wolna - w Szkocji nie obowiazuja bowiem zadne prawa zabraniajace odwiedzenia tych terenow - nie mozna jedynie wchodzic do opuszczonych budynkow - jest to zabronione, gdyz budynki te sa bardzo stare i czesto w oplakanym stanie, co wiaze sie z duzym niebezpieczenstwem i ryzykiem zawalenia.
Czy miejsce to jest nawiedzone? Coz, tego niewiem do dzisiaj - podczas obu wypraw do Bangour Village Hospital nie natknelam sie bowiem na zadnego ducha :) Kilka razy mialam wrazenie, ze ktos nas obserwuje jednak rozgladajac sie wokolo nie zauwazylam nikogo... Podobno duchy lubia pojawiac sie jedynie w nocy a ja nigdy nie wybralabym sie w to miejsce po zmroku - moje rozterki dotyczace upiorow i nawiedzonych domow nadal wiec pozostaja bez odpowiedzi.